piątek, 1 kwietnia 2011

Zbiorniki z autogazem są bezpieczne

Zbiorniki z autogazem są bezpieczne

Autorem artykułu jest OKGAZ



Dużo się słyszy o tym, że gaz w samochodzie może wybuchnąć. Czy to prawda? ADAC zbadał bezpieczeństwo instalicji LPG w samochodach. Co się okazało?

ADAC co roku ocenia samochody w wieku od jednego do sześciu lat, które są produkowane bez istotnych zmian konstrukcyjnych przez okres przynajmniej trzech lat i zarejestrowane w Niemczech w liczbie nie mniejszej niż 10 000 sztuk.


Dzięki analizom ADAC producenci samochodów są zobligowani do podnoszenia bezpieczeństwa i wprowadzania innowacji w swoich modelach. Niemiecki automobilklub wystawia oceny zupełnie obiektywne, o czym świadczyć może fakt posiadania przez niego certyfikatu wydanego przez SGS (Société Générale de Surveillance) ze Szwajcarii.

ADAC przeprowadził test samochodów z zasileniem LPG, by dowiedzieć się czy istnieje w nich zwiększone ryzyko eksplozji zbiornika.
Do testu wybrano Opla Astra kombi, w którym zamontowano niefabryczną instalację LPG ze zbiornikiem w miejscu koła zapasowego. Jak w przypadku innych testów zderzeniowych ten również przeprowadzono przy prędkości 60 km/h. Na samochód z instalacją LPG najechał Opel Kadett, zderzenie spowodowało 70-procentowe pokrycie, a instalacja gazowa nie została uszkodzona.
Zbiornik z LPG nie spowodował w wyniku tego zderzenia żadnego dodatkowego zagrożenia dla pasażerów znajdujących się w samochodzie, pozostał szczelny, a jego mocowania nie naruszone.

Drugim etapem testu było podpalenie samochodu z instalacją LPG, by sprawdzić czy wytworzone w przypadku pożaru ciśnienie nie rozsadzi zbiornika z gazem. Często bywa tak, że pojemniki z benzyną umieszczone w tylnej części samochodu powodują przyspieszenie rozprzestrzenienia się pożaru, stanowiąc jednocześnie znaczne zagrożenie dla pasażerów.

Po czterech minutach od podpalenia w zbiorniku z gazem otworzył się zawór bezpieczeństwa, który zaczął w sposób kontrolowany zmniejszać ciśnienie. Zbiornik opróżnił się całkowicie już po 10 minutach. Trzeba zaznaczyć, że kontrolowany wyciek gazu nie powoduje zagrożenia dla pasażerów, ponieważ powstający przy nim płomień był przy tym skierowany w dół. Dodatkowo ADAC wzięło pod uwagę sytuację, w której płonący samochód leży na boku – także w tym przypadku nie odnotowano zwiększenia zagrożenia dla pasażerów Opla.

Nawet po zgaszeniu pożaru zbiornik na gaz pozostał sprawny, zaś zawór bezpieczeństwa zapobiegł rozerwaniu zbiornika LPG z powodu rosnącego ciśnienia wewnętrznego. Dzięki kontrolowanemu wyciekowi została wyeliminowana ewentualność eksplozji.
Warto dodać, że jednoznacznie ocenia się wyniki takich testów, dobrze zamontowany zbiornik z gazem nie zwiększa zagrożenia eksplozją, co znaczy, że niebezpieczeństwo przy wypadku samochodowym jest takie samo jak w samochodzie ze zbiornikiem na tradycyjne paliwo.

---

www.okgaz.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Silnik Audi VW 1.9 TDI

Silnik Audi VW 1.9 TDI

Autorem artykułu jest Marcin Basa



Są dwa podstawowe typy silników 1.9 TDI: Pierwsz to silnik zasilany wysokociśnieniową pompą o mocy 90 lub 110 KM, natomiast drugi zasilany jest przez pompowtryskiwacze o mocach: 100, 105, 116, 130, 150 KM

Ogólnie oba typy są bardzo dobre, niezawodne, oszczędne i potrafią bardzo wiele wytrzymać. Sam mam znajomego który ma golfa 1.9 TDI z przebiegiem 430 000 km i ma się dobrze!

Są dwa podstawowe typy tego silnika. Pierwsza konstrukcja powstała na początku lat 90-tych i można go spotkać np. w Audi 80, Golfie III, Passacie z rocznika 1993. Jest to jednostka zasilana wysokociśnieniową pompą i ma dwa warianty mocy. Jako pierwszy powstał silnik o mocy 90, a nieco później 110 KM. Są to dwa bliźniacze silniki występujące tylko w tych dwóch wariantach mocy. Silniki te nie są podatne na tzw. cziptuning, także jeśli ktoś chce podkręcić silnik musi się zdecydować na nowszą wersję tego sinika (zasilanego przez pompowtryskiwacze). Oba silniki były produkowane jednocześnie, także można spotkać np. Audi A4 2000 r. z silnikiem o mocy 110 KM lub 116 KM. Jeżeli kogos interesuje cziptuning to musi zwrócić na to uwagę.

Nowszy wariant tego silnika to konstrukcja z roku 1999. Dół silnika jest ten sam co w starszym wariancie, (blok silnika, tłoki) natomiast inna jest góra - czyli głowica, oraz inne zasilanie (w starszym - pompa wysokociśnieniowa, w nowszym - pompowtryskiwacze). Silnik ten występuje w następujących wariantach mocy: 100, 105, 116, 130, 150 KM. Silniki te różnią się wyglądem więc można je łatwo rozróżnić. Na blogu zamieściłem zdjęcia silnika zasilanego pompowtryskiwaczami, ale łatwo możecie znaleźć zdjęcia (np. w ogłoszeniach motoryzacyjnych) silnika zasilanego pompą wysokociśnieniową.

Bardzo duże znaczenie ma olej silnikowy który musi spełniać określone normy producenta - dotyczy to silnika z pompowtryskiwaczami. Do silnika o mocy 90 lub 110 KM czyli zasilanego pompą wysokociśnieniową można stosować olej spełniający normę VW 505.00. Może to być olej np. półsyntetyczny 10W40, i taki był stosowany w autach z początku lat 90-tych, natomiast w nowszych był już stosowany olej syntetytczny np. 5W40. W konstrukcji zasilanej pompowtryskiwaczami trzeba stosować specjalny olej spełniający normę VW 505.01. Nie mylić z normą 505.00 bo to zupełnie coś innego! Nie każdy olej 5W40 Diesel pomimo tego że na etykiecie jest informacja ,, przeznaczony do nowoczesnych turbodiesli'' spełnia tą normę. Jeśli ktoś nie zwróci na to uwagi to dojdzie do uszkodzenia pompowtryskiwaczy. W serwisach oraz w czasopismach motoryzacyjnych możecie znaleźć informacje że pompowtryskiwacze czasem się psują, ale jest to wynikiem niewiedzy i stosowania niewłaściwego oleju.

Należy pamiętać aby zadbać o turbosprężarkę. Po uruchomieniu silnika należy poczekać około 30 sekund (silnik ma pracować na wolnych obrotach) i dopiero rozpocząć jazdę. Dzięki temu olej dobrze rozprowadzi się po silniku, oraz dotrze do turbosprężarki. Na zimnym silniku należy delikatnie obchodzić się z pedałem gazu i poczekać aż silnik będzie miał optymalną temperaturę pracy. Gdy jeździmy ostro a silnik jest zimny to wtedy silnik zużywa dużo oleju oraz następuje przyśpieszone zużycie silnika. Części silnika są tak spasowane że najlepiej współpracują ze sobą właśnie w optymalnej temperaturze (90 stopni Celsjusza). Po zakończeniu jazdy, szczególnie ostrej jazdy, nie gasić od razu silnika. Należy poczekać przynajmniej 30 sekund aby turbina się schłodziła i zwolniła obroty - dopiero wtedy można wyłączyć silnik. Jeśli zgasimy silnik od razu to silnik przestaje pracować, ale turbina dalej się obraca i pracuje na sucho. Dochodzi wtedy do mikro zatarć i turbina szybko się zużywa. Turbosprężarka to bardzo trwała urządzenie i wytrzyma tyle samo co silnik. Z reguły jednak często dochodzi do awarii przy różnych przebiegach (czasem jest to przebieg100 tys. km.) dlatego właśnie że właściciele nie wiedzą jak obchodzić się z tym urządzeniem.

---

Marcin Basa

zapraszam na mój blog:

http://mojeaudia419tdi.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Co trzeba wiedzieć o oponach

Co trzeba wiedzieć o oponach

Autorem artykułu jest Patrycja Szambowska



Każdy odpowiedzialny kierowca powinien dołożyć starań, aby jego samochód był sprawny technicznie a styl jazdy nie powodował wzrostu ryzyka na drodze. W obu tych kwestiach przydatne są dobre opony – jak wybrać te, które zapewnią dobre osiągi a przy tym wysoki poziom bezpieczeństwa?

AutoPodział opon

Opony można umownie podzielić na 3 podstawowe typy – letnie, zimowe i całoroczne (wielosezonowe). W zależności od potrzeb klimatycznych i indywidualnych kierowcy, należy dobrać właściwe ogumienie.

Opony letnie

W naszym umiarkowanym klimacie z różniącymi się porami roku, opony letnie są jak najbardziej przydatne. Opony z przeznaczeniem do użytku podczas wyższych temperatur wykonuje się z dość twardej mieszanki gumowej, dzięki czemu rozgrzanie nie wpływa na ich szybkie zużycie. Dodatkowym atutem jest fakt, że letnie opony lepiej trzymają się drogi, gdy za oknem panuje piękna pogoda, gwarantują wysoką przyczepność oraz skracają drogę hamowania.

Opony zimowe

Gdy temperatura spada, letnie opony mogą być mało przydatne w trasie. Zimą w Polsce zaleca się używanie opon zimowych, ponieważ są one wykonane z miękkiej mieszanki gumowej, która dobrze reaguje na niższe temperatury, zapewniając odpowiednią przyczepność, odprowadzanie wody i panowanie nad autem na śniegu czy lodzie.

Opony całoroczne

Ogumienie całoroczne (wielosezonowe, uniwersalne) to kompromis pomiędzy oponami letnimi i zimowymi. Zapewnia ono średnie osiągi, przyczepność i inne parametry. Opony takie w naszym klimacie sprawdzają się niemal wyłącznie w warunkach miejskich i przy umiarkowanej, wyważonej jeździe. Nie są polecane na trasy, gdyż nie zapewniają takich osiągów, jak dedykowane opony letnie lub zimowe. Niemniej cieszą się dość dużą popularnością, ponieważ pozwalają oszczędzać na wymianie opon i można korzystać z nich cały rok bez zerkania na termometr i aurę za oknem.

Podsumowanie

Aby zapewnić sobie i innym użytkownikom drogi bezpieczeństwo, należy zadbać o stan techniczny pojazdu i kształtować odpowiedni styl prowadzenia. W temacie techniki warto pamiętać o tym, jak ważne są nie tylko opony, ale i sprawne wycieraczki, wały napędowe, odpowiedni poziom płynu w chłodnicy, sprawne pasy bezpieczeństwa itp. Pod względem techniki jazdy należy pamiętać o umiarze – pośpiech na drodze nigdy nie jest wskazany. Aby podnieść swoje drogowe kwalifikacje, warto udać się na odpowiedni kurs, oferujący np. naukę wychodzenia z poślizgu. To przydatna umiejętność, która może uratować życie podobnie, jak sprawne auto. Zadbaj o wszystkie aspekty bezpieczeństwa a na pewno poradzisz sobie w każdej sytuacji, jaką napotkasz na drodze.

---

Patrycja


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

O czym należy pamiętać sprzedając samochód?

O czym należy pamiętać sprzedając samochód?

Autorem artykułu jest Hubert Pieszak



Przed sprzedażą auta zastanów się, czy to dobre wyjście. Wartość samochodów szybko spada, więc otrzymasz sumę mniejszą od wartości początkowej. Jeśli zdecydowałeś się już na sprzedaż, sprawdź o czym nie możesz zapomnieć.

1. Ustal wartość rynkową auta

Na początek należy sprawdzić wartość rynkową swojego auta.  Jest to niezbędne, by wiedzieć, czy nie sprzedasz samochodu zbyt tanio lub zbyt drogo.

2. Przygotuj samochód

By auto dobrze prezentowało się na zdjęciach trzeba się trochę postarać. Podstawą jest dokładne wyczyszczenie i umycie samochodu, najlepiej w profesjonalnym zakładzie. Efekt będzie wart wydanych pieniędzy. Warto też rozważyć założenie aluminiowych felg, gdyż zmieniają one na plus wygląd samochodu.

3. Zrób dobre zdjęcia

Rodzaj aparatu nie jest ważny, wystarczy zwykła cyfrówka. Wnętrze samochodu musi być wysprzątane, aby nie sugerować potencjalnemu nabywcy, że nie dbałeś o samochód. Ujęcia samochodu powinny wyglądać podobnie do tych z katalogów aut - ważne jest neutralne tło i dobre oświetlenie auta. Nie rób zdjęć o zmierzchu ani wtedy gdy pada. Z lampy błyskowej korzystaj z rozwagą. Nie ulegaj pokusie komputerowego poprawiania zdjęć.

4. Wykonaj małe zaprawki

Jeśli sprzedajesz samochód, nie opłaci się generalna naprawa nadwozia. Ale jeśli uszkodzenia są małe, warto wykonać drobne zaprawki. Będzie to świadczyć o tym, że starałeś się dbać o stan auta.

5. Umieść ogłoszenie

Do wstawienia ogłoszenia wybierz dobre portale. Wybierz znane, najlepiej ogólnopolskie. Tam możesz umieścić swoją ofertę sprzedaży.

6. Klient - nasz pan

Chętnie odpowiadaj na pytania. Nie ukrywaj wad pojazdu, gdyż później możesz wyjść przed klientem na oszusta. Udostępnij samochód do jazdy próbnej. Nie wysiadaj wtedy z auta, bo możesz go już nigdy nie zobaczyć. Wcześniej poproś klienta o okazanie prawa jazdy. Pamiętaj o zasadzie: Cechą dobrego sprzedawcy jest uprzejmość nawet wtedy, gdy nie ma większej nadziei na transakcję z klientem.

7. Druga opcja - komis

Pośrednictwo sporo kosztuje, ale należy wziąć pod uwagę, że ceny samochodów w komisach są znacznie wyższe. Jest to dobra alternatywa, jeśli nie chcesz lub nie masz czasu rozmawiać z potencjalnymi klientami.

8. Diabeł tkwi w szczegółach

Jeśli masz już klienta na auto, uzgodnijcie dogodny dla obu stron sposób płatności. Nie zapomnij przekazać nowemu właścicielowi całej dokumentacji pojazdu oraz instrukcji obsługi. Poinformuj kupującego o sposobie obsługi alarmów itp.

9. Zakończenie transakcji - umowa

Formularze umowy powinieneś mieć pod ręką, by móc szybko spisać umowę. Nie zapomnij wpisać na umowie daty przekazania pojazdu. Koniecznie wpisz na umowie wady pojazdu. Nie zapomnij zgłosić się z umową do swojego wydziału komunikacji, by wyrejestrować samochód.

---

Hubert Pieszak

Więcej info na moim moto - blogu:

motoryzacjawpigulce.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 22 marca 2011

Historia polskiej motoryzacji - w lekko odmienionym wydaniu

Historia polskiej motoryzacji - w lekko odmienionym wydaniu

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki



Dzisiaj chciałbym podjąć tematy dotyczące motoryzacji. Temat ten jednak nie będzie traktował o samochodach osobowych. Nie będzie on także, dotyczył samochodów dostawczych ani aut ciężarowych.

Dzisiejszy artykuł pragnę poświęcić wszystkim zainteresowanym rolnictwem i ciągnikami rolniczymi. Jest to tematyka niezwykle szeroka, więc przypuszczam, że nie będzie to pierwszy i ostatni artykuł mówiący o maszynach używanych w rolnictwie. Potraktuje go więc jako wstęp do dosyć obszernego tematu.

Jeżeli cofniemy się kilka lat wstecz, możemy zaobserwować początki rolnictwa zmechanizowanego w Polsce, a są one niezwykle spektakularne i z pewnością warte uwagi. Pierwsze całkowicie polskie ciągniki rolnicze wyjechały z fabryki URSUS. Prace nad tym modelem trwały już od 1916 roku. Nad modelem nazywanym później „ciągówką” pracował zespół pod kierownictwem profesora Karola Taylora. Świat po raz pierwszy mógł zobaczyć prototyp polskiego ciągnika w już 1918 roku czyli w niecałe dwa lata po rozpoczęciu prac. W roku 1922 pierwsze egzemplarze „ciagówki” zostały zaprezentowane na polsko-francuskiej wystawie maszyn rolniczych w Warszawie. Silnik tej maszyny posiadał moc 25 KM i zasilany był benzyną i naftą. Jednostka napędowa „Ciągówki” posiadała dwa cylindry napędzające koła przy użyciu łańcuchów. Siła pociągowa, pierwszego polskiego ciągnika na I biegu wynosiła 8800 N.

Kolejnym wartym uwagi ciągnikiem polskim jest jednoosiowa maszyna o wdzięcznej nazwie „Dzik”. Pierwsze prace nad powstaniem tej maszyny ruszyły w roku 1957 we Wrocławskim Biurze Konstrukcyjnym Leśnictwa. Już rok później mogliśmy oglądać pierwsze prototypy tej maszyny. Do konstrukcji maszyny wykorzystano dwusuwowy silnik gaźnikowy S-82. Już w 1959 „Dzik” trafił na taśmę produkcyjną. Niestety również w tym roku zakończono produkcję tego modelu. Na pocieszenie dodam, jednak, że w roku 1960 konstrukcję „Dzik-1” poddano gruntownej modernizacji i wypuszczono na rynek pod nazwą „Dzik-2”. Dzikowi dano nowe serce, czyli trwalszy i zdecydowanie bardziej ekonomiczny silnik WSM typ S-261C. Usunięto także usterki techniczne, które utrudniały działanie poprzedniego modelu. „Dzik-2” doskonale swoją rolę spełniał do roku 1970. Wtedy właśnie jego miejsce zajął młodszy i efektywniejszy „Dzik-21”. Maszyna ta była napędzana jednostką WSM 160.03. Ciągnik tego typu można było kupić jeszcze w latach 80 w Agromach.

Wracając ponownie do Ursusa warto wspomnieć o fakcie, że już w 1974 roku, fabryka ta wykupiła licencję Massey-Ferguson i w roku 1978 rozpoczęła masowa produkcję ciągników licencyjnych MF-235 z gotowych części. Historia polskich maszyn rolniczych jest zdecydowanie szerszym tematem, niż kilka faktów z niej zaczerpniętych, które pozwoliłem sobie przytoczyć w niniejszym artykule. Na szczególną uwagę zasługują niektóre modele powstałe dzieki kreatywności polskich rolników, którzy w swoich obejściach samodzielnie tworzyli maszyny, ułatwiające im pracę.

---

T.G.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Nowe paliwa w zasięgu ręki

Nowe paliwa w zasięgu ręki

Autorem artykułu jest Bosman



Ekologia, napędy hybrydowe i paliwa alternatywne są w ostatnich miesiącach modnym tematem. Dyskutuje się jednak na wysokim poziomie abstrakcji, a przecież paliwa alternatywne, nowe paliwa, są już na wyciągnięcie ręki.

Mówiąc o nowych paliwach, mogących zastąpić benzynę czy olej napędowy, myśli się najczęściej o skomplikowanych napędach wodorowych, napędach hybrydowych wykorzystujących energię elektryczną z ogniw paliwowych itd. Szkoda, że w powszechnej świadomości nie zagościły jeszcze paliwa wytwarzane ze zbóż lub rzepaku czy też gaz ziemny, dostępny w większości domów w Polsce. 

Jeszcze nie czas na wodór 
Mimo swoich niewątpliwych zalet, wodór jeszcze przez długi czas nie będzie paliwem wykorzystywanym na masową skalę. Przynajmniej wszystko na to wskazuje. Nie opracowano jeszcze tanich i bezpiecznych metod przechowywania wodoru. Gaz ten z uwagi na swoje właściwości może wydostawać się nawet z bardzo szczelnych zbiorników. To stwarza także niebezpieczeństwa związane z masowym użytkowaniem pojazdów napędzanych takim paliwem. Nie ma również sieci stacji napełniania takim paliwem, a ich budowa jest bardzo droga. 

Z gazem ziemnym taniej 
Stacje napełniania autogazem (LPG) stały się nieodłączną częścią motoryzacyjnego krajobrazu Polski. Według danych Polskiej Organizacji Gazu Płynnego, jest ich niemal 7 tys., są praktycznie wszędzie. Tanie, bezpieczne paliwo pokochali polscy kierowcy. Nasz kraj należy do ścisłej czołówki, jeśli idzie o wykorzystanie LPG do napędu samochodów. Dlaczego zatem tak trudno jest się nam zaprzyjaźnić z gazem CNG, skroplonym gazem ziemnym, tym samym, który wykorzystujemy masowo w domach? Powodów jest kilka. Po pierwsze, samochodowe instalacje na gaz ziemny są zdecydowanie droższe niż te na LPG. Koszt montażu sięga 10 tys. złotych, co przy 2-3 tysiącach za instalację LPG jest kwotą zawrotną. Oczywiście, można kupić instalacje tańsze, za 5-6 tys. zł, ale wówczas należy liczyć się z tym, że auto przejedzie na pełnym zbiorniku około 100 km. Aby uzyskać zasięg około 300-350 km, montuje się zwykle 3 butle, stąd wysoki koszt całego układu. – Trzeba pamiętać, że najdroższy element układu to zbiorniki i elementy zasilania – mówi Arkadiusz Wieczorek, szef korporacji taksówkowej Wawa mającej ponad 100 samochodów zasilanych gazem ziemnym. Okazuje się jednak, że zbiorniki można wymontować z chwilą odsprzedaży samochodu. – Zakładam, że jedną instalację mogę użytkować przez około 20 lat – informuje Wieczorek. To zupełnie inaczej niż w przypadku instalacji LPG. Auto sprzedawane jest razem z instalacją, bo przepisy zabraniają przekładania jej do innego pojazdu. Niemały koszt inwestycji zwraca się jednak bardzo szybko i może być amortyzowany przez długi czas. – To zdecydowanie bardziej opłacalne niż jazda na benzynie, a nawet zakup aut z silnikami Diesla. Trzeba też pamiętać, że po latach samochód z silnikiem wysokoprężnym, mimo iż kosztował w zakupie więcej, z chwilą sprzedaży także sporo stracił na wartości. My kupujemy samochody po określonej cenie, a potem odsprzedajemy je po cenie rynkowej. Nie tracimy instalacji, nie dopłacamy za diesla – twierdzi Wieczorek, udowadniając, że to naprawdę opłacalne przedsięwzięcie. 
Rzeczywiście, cena gazu CNG ustalona jest na 1,81 za m3 (w Polsce gaz ziemny sprzedawany jest w takich jednostkach). Jeśli przyjąć, że samochód spala średnio 10 litrów benzyny, to w przypadku gazu ziemnego spali około 9 m3 gazu ziemnego (dla porównania, ten sam pojazd potrzebuje około 12 litrów gazu LPG). Zatem koszt przejechania 100 km nie będzie przekraczał 20 zł. Żeby osiągnąć taki wynik w przypadku samochodu benzynowego, trzeba by pochwalić się zużyciem rzędu 5 l/100 km. Nawet małe silniki wysokoprężne rzadko kiedy mają tak małe średnie spalanie, a olej napędowy kosztuje dwa razy więcej. W Wawa Taxi roczne oszczędności na jednym samochodzie wahają się między 8 a 12 tys. złotych. – Po pięciu latach oszczędzam na kolejny nowy samochód. Dla mnie oznacza to, że kolejne auto mam za darmo. Przecież paliwo i tak musiałbym kupić, a skoro mogę kupić znacznie tańsze, to dlaczego tego nie robić? – mówi Arkadiusz Wieczorek, szef korporacji. Jego samochody przejeżdżają w sumie ponad pół miliona kilometrów w ciągu miesiąca. Awarie można policzyć na palcach jednej ręki, zaś usterki spowodowane gazem ziemnym nie istnieją. Jego flota ponad stu Seatów jest serwisowana w autoryzowanych stacjach obsługi, ponieważ Seat przeszkolił wszystkie swoje serwisy z konserwacji i obsługi aut napędzanych CNG. Producent utrzymuje w Polsce fabryczną gwarancję na auta przerobione na gaz ziemny.

---

przeczytaj także na http://turbomoto.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 21 marca 2011

Kradzieże aut - Złodzieje nigdy nie śpią

Kradzieże aut - Złodzieje nigdy nie śpią

Autorem artykułu jest kamil romaniuk



W Polsce kradzionych jest czterokrotnie mniej samochodów niż jeszcze 10 lat temu. Czy zatem jest to przestępstwo marginalne? Nic podobnego! W dalszym ciągu średnio co pół godziny kradzione jest auto w Polsce

 

 

Najgroźniejszym zjawiskiem jest wzrost liczby pojazdów,które są kradzione, a następnie legalizowane na terenie Polski. Takie przestępstwo uderza nie tylko we właściciela skradzionego auta (który może się ubezpieczyć na taką okoliczność), lecz także w osobę, która w dobrej wierze kupi taki samochód. Gdy się okaże, że był kradziony, zostanie odebrany nowemu właścicielowi, a uzyskanie jakiegokolwiek odszkodowania będzie niemożliwe.

 

Dlaczego taki proceder ma miejsce? Przestępcom pomaga import używanych pojazdów z krajów Unii Europejskiej. "Złodzieje sprowadzają kompletnie rozbite, ale w miarę młode auta. De facto są to tylko dokumenty i numery identyfikacyjne. Następnie pola numerowe zostają wspawane do skradzionego w Polsce egzemplarza tego samego modelu, który przejmuje tożsamość sprowadzonego rozbitka" – tłumaczy komisarz Ireneusz Ambroziak, zastępca naczelnika Wydziału do Walki z Przestępczością Samochodową Komendy Stołecznej Policji. I myli się ten, kto myśli, że dotyczy to tylko luksusowych limuzyn. Bardzo często w ten sposób legalizowane są kompakty, a więc jedne z najpopularniejszych aut na rynku. "Uważajmy na  okazje, które oferowane są czasem nawet o jedną trzecią taniej, niż wynosi średnia rynkowa. W razie wątpliwości zaproponujmy sprzedającemu wizytę na komisariacie policji w celu potwierdzenia legalności. Złodziej często nie będzie chciał się na to zgodzić" – radzi Ireneusz Ambroziak.

 

Nie sposób ocenić, jaki jest procent samochodów legalizowanych, ale wciąż większość rozbierana jest na części. W latach 90. ubiegłego wieku na celowniku złodziei były głównie Polonezy, duże Fiaty i Maluchy – oczywiście, nie z sentymentu dla rodzimej motoryzacji, lecz dlatego, że na części do nich było największe zapotrzebowanie. Dziś ofiarą złodziei padają auta młode (do pięciu lat), bo tylko części pozyskane z ich rozbiórki mogą być "konkurencyjne". Do starszych samochodów można znaleźć mnóstwo podzespołów z legalnego (bądź nie) złomowania aut sprowadzonych z zagranicy.

 

Zmienił się też – jak powiedzieliby fachowcy – "kanał dystrybucji" kradzionych części. Kiedyś były to giełdy, dziś – aukcje internetowe. Używane elementy aut kupujemy na potęgę, często nie zastanawiając się nad źródłem ich pochodzenia. "Nawet ASO kupują części ze szrotów bez zadawania żadnych pytań" – zżyma się Ireneusz Ambroziak. Walka ze sprzedawcami jest trudna, bo obrót częściami zamiennymi nie wymaga żadnych koncesji, a przyparty do muru sprzedawca zwykle pokazuje jakąś fakturę na towar.

 

Policji pomaga rozwój technologii. W Warszawie działa na przykład ARTR, czyli system automatycznie porównujący tablice rejestracyjne z bazą pojazdów poszukiwanych. Policjanci stosują też "podstawki", czyli naszpikowane kamerami samochody, które są przynętą na złodziei i umożliwiają łapanie ich na gorącym uczynku. "Ostatnio mieliśmy delikwenta, który wpadł dwa razy w ciągu dwóch miesięcy" – mówi Ireneusz Ambroziak. Pamiętajmy jednak, że tacy nierozgarnięci przestępcy to dziś już raczej wyjątki niż reguła.

 

Złodziejskie metody

Napady ("na stłuczkę"  lub "na kółko") już praktycznie się nie zdarzają. Coraz rzadziej dochodzi do kradzieży sprzed supermarketów, gdzie złodzieje współpracowali z kieszonkowcami potrafiącymi wyciągnąć kluczyki z kieszeni kierowcy. Dziś najczęściej  samochody znikają z ulicy lub parkingów (nawet tych strzeżonych!), a przestępcy posługują się zmodyfikowanymi komputerami sterującymi silnikiem. Odpalenie auta zajmuje im od kilkunastu sekund do kilku minut, czasem wymaga to otwarcia maski – na takie zachowanie warto zwrócić uwagę!

 

Kradziony samochód albo natychmiast trafia do "dziupli", czyli zamaskowanego warsztatu, gdzie błyskawicznie rozbierany jest na części, albo zostaje przeprowadzony dosłownie kilometr dalej, gdzie czeka na dogodny moment, by trafić do "dziupli".

 

Które modele najczęściej padają łupem złodziei w Warszawie?

Toyota Corolla – 20 szt.
VW Passat – 17 szt.
Fiat Panda – 14 szt.
Toyota Avensis – 13 szt.
Honda Civic – 11 szt.
Honda Accord – 10 szt.
Toyota Auris – 9 szt.
Toyota Yaris – 9 szt.
Fiat Seicento – 6 szt.
Opel Corsa – 5 szt.

 

---

Kamil Romaniuk

zapraszam do poczytania!!!


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl